piątek, 22 marca 2013

Recenzja płyty O.S.T.R. & Hades - Haos 2013






W dniu 26 lutego bieżącego roku na półkach sklepowych pojawił się album Łodzianina - O.S.T.R. i Warszawiaka - Hadesa pod tytułem Haos. Należy nadmienić, że owa kolaboracja jest niespodziewanym i zaskakującym wydarzeniem w środowisku kultury hip hopowej. Połączenie dwóch odmiennych stylów oraz ciekawy utwór pod tytułem 600 dni, który ukazany został szerszej publiczności, również nagle, mający wielki wydźwięk w związku z drastycznymi scenami i jasnym przekazem, zapowiadał dość ciekawy duet oraz przyczynił się do tego, że szeroko pojęte audytorium czekało z ciekawością na ten projekt. Okoliczności w wyniku, których obaj Panowie podjęli decyzje o współpracy są związane z producentem Emade, który nie mógł zdecydować się, kto ostatecznie nagra pod jego bit utwór. Ostatecznie podjęto decyzję, że Łodzianin z Warszawiakiem wspólnie nagrają „kawałek”, co miało miejsce. Dalsze losy obustronnej współpracy są nam znane. Jeśli chodzi o Hadesa to spodziewałem się progresu, w szczególności, że jego debiut solowy był bardzo udany zarówno pod względem produkcyjnym jak i warstwy lirycznej. Natomiast Adam Ostrowski zaliczył zdecydowany regres, a album Tabasko jest zdecydowanie najgorszym materiałem w karierze łódzkiej legendy. Po udanym występie na produkcji White House liczyłem na powrót do ekstraklasy, niestety „skrzypek” zawiódł. 

Raperzy zafundowali słuchaczom 16-cie utworów o bardzo zbliżonej stylistyczne, biorąc pod uwagę klimat produkcji. Bity są naznaczone surowością i pojawiają się elementy elektroniki. Za produkcje odpowiada holenderski duet Killing Skills przy współpracy z O.S.T.R., którzy stworzyli przyzwoite bity, jednak bez żadnego polotu czy też fantazji. Produkcje, które najbardziej przypadły mi do gustu to: Rap na osiedlu, Czas dużych przemian i Mam dość.

Niewątpliwie najsłabszym ogniwem albumu jest warstwa tekstowa. Poziom trywialnych linijek, frazesów, banałów i prymitywizmu, który zaprezentowali obaj MC woła o pomstę do nieba. Mam wrażenie, że owe teksty były pisane w pośpiechu, na kolanie, bez jakiejkolwiek refleksyjności, zadumy czy nawet samo krytyki nad poziomem lirycznym. Naturalnie są teksty, które trzymają wysoki poziom, jednak po tych dwóch raperach o określonej marce należy spodziewać o wiele wyższego poziomu, a nade wszystko pisania linijek, które będę prezentować pułap zbliżony lub wyższy od poprzednich płyt. Tak niestety nie jest dlatego traktuję ten element płyty jako wielki minus. Hades mam też wrażenie zachłysnął się odwiecznie prezentowanymi poglądami Adama odnośnie jego uwielbienia do marihuany, bowiem w jego zwrotka pojawił się temat tego środka psychoaktywnego. W tekstach poruszana jest tematyka społeczna, polityczna i antysystemowość. Hades, który moim skromnym zdaniem był lepszym ogniwem lirycznym Hi-Fi Bandy, zniżył się do poziomu Dioxa, co jest niemiłym zaskoczeniem.

Dość ciekawym urozmaiceniem, które zostały wprowadzony do „kawałków” są dialogi, umieszczone pod koniec utworów. Owy zabieg stosował prędzej na swoich albumach Łódzki MC. Nie są one nudne i stanowią można rzec pewną formę puenty utworu.

Konkludując eksperyment, który zafundowali nam wyżej wskazani Panowie jest średnim albumem. Zachłyśnięcie się ową płytą wyrażającą się choćby w sprzedaży liczby materiału moim zdaniem jest nieuzasadnione, bowiem nic ten materiał nie wnosi nowego na polski rynek rapowy. Ponadto obaj MC mają tendencję zniżkową pod względem lirycznym i ogólnej kreatywności, zwłaszcza Adam, który od dłuższego czasu jest bardzo wtórnym raperem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz