sobota, 23 marca 2013

Haruki Murakami - Kronika ptaka nakręcacza


Haruki Murakami to bez wątpienia pisarz, którzy niebawem dołączy do zaszczytnego grona ludzi mających uzyskać nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Jest to kwestia czasu, kiedy zostanie wyniesiony maksymalnie na piedestał literatury XXI wieku i doceniony przez grono krytyków oraz komisję przyznającą te wyróżnienie. Kronika ptaka nakręcacza uważana jest za najlepsze dzieło w dorobku japońskiego pisarza. Autor za ową pozycję uzyskał japońską nagrodę literacką Yomiuri. Trudno mi zweryfikować czy rzeczywiście ta powieść jest prawdziwą opus magnum. Daleki jestem od prezentowania takich opinii i stawiania tego typu tezy, bowiem nie jest łatwym zadaniem wskazać najlepszą książkę w dorobku pisarza, który naprawdę jest płodny i wiele tekstów zasługuje na docenienie pod względem walorów estetyczno-literackich, jak również pewnej formy innowacji czy też stylu.

Owa pozycja opisuję historię Toru Okady prawnika, który nagle rezygnuje ze swojej posady w dobrze prosperującej kancelarii prawniczej, w której można rzec był gońcem i osobą reprezentującą firmę. Z samej książki dowiadujemy się, że owy bohater jest typem myśliciela, filozofa, który namiętnie skupia swoją optykę na egzystencji i związanych z nią problemach. Jest to człowiek dobrego serca, ze skłonnościami do alienacji i lubiący samotność. Dzień Toru polega na tym, że para się on gotowaniem dla swojej żony Kumiko, która jest redaktorką w magazynie piszącym o zdrowej żywności oraz czytaniem książek. Życie głównego bohatera i jednostki, która bywa narratorem owej powieści zmienia się, kiedy nagle ginie kot młodej pary, gdzie trzydziestoletni ex prawnik przekracza granicę realnego świata i pojawia się w innych metafizycznych i tajemniczych realiach. I w tym miejscu zatrzymam się odnośnie fabuły tego dzieła i przejdę do omawiana poszczególnych istotnych elementów tej pozycji.

Akcja powieści toczy się w Japonii w latach 1984-1985. Murakami podzielił powieść na trzy części, gdzie pierwsza zatytułowana jest Sroka złodziejka, druga Ptak prorok, a ostatnia Ptasznik. Pisarz bez wątpienia romansuje z realizmem materialnym, choćby przez to, iż akcja powieści jest ukazana w różnych światach, gdzie prawdziwość i autentyczność rzeczywistości dobrze nam znanej złamuje się przez realia poszczególnych symboli, pewnej formy magii i niezwykłości. Owy dualizm rzeczywistości jest bardzo płynny i kompatybilny ze sobą, co stanowi urok tej powieści i bardziej zachęca czytelnika, do skupienia się na rysowanym literalnie obrazie japońskiego pisarza. Ponadto włącza zielone światło dla naszej wyobraźni i otwiera kanały w umyśle będące odpowiedzialne za refleksyjny ton spadających myśli związanych z egzystencjalnym sprawstwem rzutującym na reakcje i sposób bycia głównego bohatera powieści. Momentami świat kreowany przez Murakami jest opętany pewną dozą szaleństwa, zagubienia lub niepojętej wolności, gdzie granice zostały wytarte przez brzemię czasu i labirynt zakłócający odbiór rzeczywistości. Autor zalewa czytelnika również pewną formą erotyki i zatracenia związanego z tą strefą życia.

W powieści japoński pisarz odwołuje się to kultury popularnej, jak i również wysokiej poprzez poszczególne aluzje. Między innymi Murakami odnosi się do psychologii głębi Junga, muzyki poważnej takich kompozytorów jak: Mozart, Czajkowski, Bach, Rossini. Gdy poznajemy poszczególne historie tło opisów stanowi muzyka: The Beatles, Bruce Sprinsteena, Franka Sinatry czy Keith Jarrett. Bardzo zainteresowały mnie również wątki, które nawiązywały do historii Japonii. W szczególności opis wojny i interesujący obraz tortur.

Murakami w swej powieści korzysta z elementów romansu, political fiction, momentami kryminału i sensacji. Ponadto nierealny świat jest bez wątpienia odwołaniem i zasłynięciem się Davidem Lynchem.

Minusem owej powieści jest bez wątpienia zakończenie oraz skakanie po wątkach, które nie zostały zakończone, tudzież bardziej rozwinięte. Mam wrażenie, że pewne historie są połączone ze sobą cienką warstwą określonej spójności, którą łatwo zerwać i pogubić się. Dla mnie osobiście najciekawszym wątkiem było ukazanie historii wojny między Japonią i Chinami oraz walka z Mongołami i sprzyjającymi im Sowietami.

Interesująca jest kwestia telekinezy, wyimaginowany świat wielo-znaczeniowy dotykający absurdu, łatwość czytania owej powieści, lekkość pióra pisarza oraz wielokrotne dość ciekawe ujęcie tematu oraz pewna forma podniecenia związana z ciekawością rozwoju akcji, czy też zatrzymanie się w miejscu w związku z spowolnieniem rzeczywistości.

Bez wątpienia owa powieść jest godna polecenia, jak samo zapoznanie się z literaturą fundowaną przez japońskiego pisarza. Dla mnie osobiście obok Amosa Oz jest to faworyt do nagrody Nobla.


 


piątek, 22 marca 2013

Recenzja płyty O.S.T.R. & Hades - Haos 2013






W dniu 26 lutego bieżącego roku na półkach sklepowych pojawił się album Łodzianina - O.S.T.R. i Warszawiaka - Hadesa pod tytułem Haos. Należy nadmienić, że owa kolaboracja jest niespodziewanym i zaskakującym wydarzeniem w środowisku kultury hip hopowej. Połączenie dwóch odmiennych stylów oraz ciekawy utwór pod tytułem 600 dni, który ukazany został szerszej publiczności, również nagle, mający wielki wydźwięk w związku z drastycznymi scenami i jasnym przekazem, zapowiadał dość ciekawy duet oraz przyczynił się do tego, że szeroko pojęte audytorium czekało z ciekawością na ten projekt. Okoliczności w wyniku, których obaj Panowie podjęli decyzje o współpracy są związane z producentem Emade, który nie mógł zdecydować się, kto ostatecznie nagra pod jego bit utwór. Ostatecznie podjęto decyzję, że Łodzianin z Warszawiakiem wspólnie nagrają „kawałek”, co miało miejsce. Dalsze losy obustronnej współpracy są nam znane. Jeśli chodzi o Hadesa to spodziewałem się progresu, w szczególności, że jego debiut solowy był bardzo udany zarówno pod względem produkcyjnym jak i warstwy lirycznej. Natomiast Adam Ostrowski zaliczył zdecydowany regres, a album Tabasko jest zdecydowanie najgorszym materiałem w karierze łódzkiej legendy. Po udanym występie na produkcji White House liczyłem na powrót do ekstraklasy, niestety „skrzypek” zawiódł. 

Raperzy zafundowali słuchaczom 16-cie utworów o bardzo zbliżonej stylistyczne, biorąc pod uwagę klimat produkcji. Bity są naznaczone surowością i pojawiają się elementy elektroniki. Za produkcje odpowiada holenderski duet Killing Skills przy współpracy z O.S.T.R., którzy stworzyli przyzwoite bity, jednak bez żadnego polotu czy też fantazji. Produkcje, które najbardziej przypadły mi do gustu to: Rap na osiedlu, Czas dużych przemian i Mam dość.

Niewątpliwie najsłabszym ogniwem albumu jest warstwa tekstowa. Poziom trywialnych linijek, frazesów, banałów i prymitywizmu, który zaprezentowali obaj MC woła o pomstę do nieba. Mam wrażenie, że owe teksty były pisane w pośpiechu, na kolanie, bez jakiejkolwiek refleksyjności, zadumy czy nawet samo krytyki nad poziomem lirycznym. Naturalnie są teksty, które trzymają wysoki poziom, jednak po tych dwóch raperach o określonej marce należy spodziewać o wiele wyższego poziomu, a nade wszystko pisania linijek, które będę prezentować pułap zbliżony lub wyższy od poprzednich płyt. Tak niestety nie jest dlatego traktuję ten element płyty jako wielki minus. Hades mam też wrażenie zachłysnął się odwiecznie prezentowanymi poglądami Adama odnośnie jego uwielbienia do marihuany, bowiem w jego zwrotka pojawił się temat tego środka psychoaktywnego. W tekstach poruszana jest tematyka społeczna, polityczna i antysystemowość. Hades, który moim skromnym zdaniem był lepszym ogniwem lirycznym Hi-Fi Bandy, zniżył się do poziomu Dioxa, co jest niemiłym zaskoczeniem.

Dość ciekawym urozmaiceniem, które zostały wprowadzony do „kawałków” są dialogi, umieszczone pod koniec utworów. Owy zabieg stosował prędzej na swoich albumach Łódzki MC. Nie są one nudne i stanowią można rzec pewną formę puenty utworu.

Konkludując eksperyment, który zafundowali nam wyżej wskazani Panowie jest średnim albumem. Zachłyśnięcie się ową płytą wyrażającą się choćby w sprzedaży liczby materiału moim zdaniem jest nieuzasadnione, bowiem nic ten materiał nie wnosi nowego na polski rynek rapowy. Ponadto obaj MC mają tendencję zniżkową pod względem lirycznym i ogólnej kreatywności, zwłaszcza Adam, który od dłuższego czasu jest bardzo wtórnym raperem.

niedziela, 17 lutego 2013

Recenzja: TrzyBe & Kosaaa - Pierwiastek Emocje 2013




Pierwiastek emocje jest płytą, która powstała w wyniku współpracy rapera pochodzącego z Ełku - TrzyBe i producenta z Wołomina - Kosy. Jeśli chodzi o TrzyBe w Internecie znalazłem kilka luźnych „kawałków” tego rapera, niestety żadnych informacji o udziale w jakichkolwiek projektach poza nagraniem zwrotki na płytę CKBTZ do utworu Taniec igieł, którą można pobrać za darmo. Inna sytuacja wygląda z Kosąąą, bowiem ta persona jest mi dobrze znana z swoich solowych materiałów producenckich, które nie ukrywam przypadły mi do gustu. Kosaaa wydał następujące płyty: Kosaaa - W Dobrą Stronę (2008), Kosaaa - Muzyka Ironii (2009) i Kosaaa - Wszystko Jedno (2010).

Premiera EP-ki miała miejsce 7 stycznia 2013 r. Zostało zarejestrowanych 9 utworów, gdzie gościnie udzielili się między innymi: HuczuHucz, Kuban, Duchu, Bros i DJ Te. Jeśli chodzi o featuringi to Kuban rymuje obok bitu, HuczuHucz nagrał dobrą zwrotkę, ale jakoś rejestracji wokalu jest koszmarna. Natomiast DJ Te nagrał ciekawe skrecze i katy.

Jeśli chodzi o samą płytę to TrzyBe zafundował słuchaczom pełną paletę emocji, które kipią i wylewają się coraz bardziej z utworu na utwór. Sam tytuł stanowi już informację dla słuchacza o czym będzie płyta. Nie nazwałbym MC osobą smutną lirycznie i idącą w tym kierunku stylistycznym a raczej rapera, który jest poważny i uwydatnia swoją gorycz oraz emocje, dzięki czemu owy materiał jest ciekawy dla potencjalnego słuchacza. Tematyka albumu mimo tak małej liczby utworów jest bardzo szeroka. Dotyczy ona aspektów miłosno-związkowych, chęci pokazania szerokiemu gronu słuchaczy, że jest się w stanie pokazać i wybić, kwestii pożegnania, niezależności artystycznej oraz mijania się rapera z innymi jednostkami na ulicy. Z „kawałków”, które najbardziej przypadły mi do gustu są: Jeszcze udowodnię im, gdzie MC gwarantuje, że odniesie sukces i pokaże niedowiarkom, na co go stać. Dalej Zamknij oczy, który stanowi historię miłosną, gdzie Kosaaa stworzył niezwykłą atmosferę swoją produkcją oraz Płynę jak chcę z najlepszym bitem na albumie i świetnymi katami DJ Te. Materiał jest spójny ze sobą zarówno pod względem tematycznym jak i również produkcyjnym. Jeśli chodzi o flow rapera to nie jest one jakoś powalające, ale też nie jest słabym elementem technicznym. Bywa tak, że można wyłapać podczas odsłuchu lekką wadę wymowy w wypowiadaniu litery „r”, ale nie jest to jakoś bardzo irytujące i poważnym minusem tego materiału.

Kosaaa sprawił, że ten materiał ma specyficzny klimat, który niezmiernie pasuję do stylu i tematyki prezentowanego przez TrzyBe. Bity oparte są na samplach, gdzie charakterystycznym znakiem rozpoznawalnym producenta jest brak basu, co mi osobiście nie przeszkadza, aczkolwiek zdarzają się niepochlebne w związku z tym opinie związane z procesem twórczym Kosy.

Konkludując EP-ka TrzyBe i Kosy jest niewątpliwie godna sprawdzenia, choćby z powodu ciekawych bitów i emocji, które znajdują się na niej. TrzyBe na swoim fanpage na facebooku zakomunikował, że planuje w niedalekiej przyszłości wydać kolejny materiał, na który na pewno będę czekał w związku z dobrym przyjęciem prze z moją osobę Pierwiastku emocji.  




sobota, 16 lutego 2013

Recenzja: Cira - Plastikowy Kosmos 2013



Premiera Plastikowego kosmosu miała miejsce 25 stycznia 2013 r., jednakże poszczególne utwory z owego materiału były prezentowane w pierwszym kwartale 2012 r. Pierwotnym zamysłem Ciry było wydanie EP. Ostatecznie doczekaliśmy się longplaya wydanego przez opolską wytwórnię Step Records. Ukazywanie się singli zwiększyło moje zaciekawienie i apetyt na ten materiał, zwłaszcza dlatego, że miałem świadomość umiejętności jakie prezentuje białostocki raper znając poprzednie płyty (Zapracowany obibok 2005 i Zapracowany obibok 2 2010). Cira świadomemu gronu słuchaczy jest znany także z takich projektów jak: Panorama Paru Faktów, Famy Familia, Cira & Nikon oraz współpracy z Hukosem. Album składa się z dwunastu utworów mających na celu zabrania słuchacza w podróż po kosmosie, co bez wątpienia udaje się, w wyniku wyśmienicie dobranych bitów i współpracy rapera z ½ Nocnych Nagrań - Szattem.

Cira, czyli Michał Ciruk jest laureatem białostockiego konkursu poetyckiego, co nie jest bez znaczenia, bowiem Plastikowy kosmos bywa przesiąknięty poezją. Przykładem utworu, który uderza w ten deseń, gdzie mamy do czynienia z  liryczną zabawą słowem kwalifikującą się do poezji jest Przełęcz. Raper „leniwie” wprowadza słuchacza w arkany miłości. Liryczny wydźwięk mają również inne utwory. Choćby pierwszy utwór na płycie zatytułowany Big Bang!, który jest przedsmakiem wędrówki po galaktykach kosmosu naznaczonych słowem. Jednakże należy zaznaczyć, że elementy poezji można wyłuskać z każdego utworu, poza Other space, który jest instrumentalem i świetnym przerywnikiem w wojażu w inny wymiarze niż ten ziemski. Istotne jest to również, że teksty są dopracowane maksymalnie, prezentujące refleksje białostockiego MC, który zmusza słuchacza to rozważań. Cira prezentuje styl, który wymaga maksymalnego skupienia się i poświęcenia uwagi, by wydobyć mądrość i sens przekazu rapera. Rymy są ambitne i to niezmiernie cieszy, nie martwiłbym się brakiem zrozumienia tego albumu z powodu poetyckiego wymiaru oraz określonej bariery spowodowanej postawieniem wysokiej poprzeczki słuchaczowi przez rapera.

Zawsze cenie sobie MC, którzy starają się nie powtarzać tematyki i aspektów będących treścią utworów z poprzednich płyt. Jeśli chodzi o Cirę, nie spotkamy tutaj jakiegokolwiek wplątania tematu, który był ukazany w poprzedniej twórczości artysty. Jeśli chodzi o tematy, które porusza raper to między innymi: kalejdoskop wspomnień, tematyka dotycząca miłości, sceny hip hopowej w Polsce i tzw. gwiazd, optyka współczesnych blokowisk i związanych z nim problemów itd. Prawdziwym popisem umiejętności lirycznych, znajomości języka narodowego jest utwór Sz cz, w którym raper zaprezentował zabieg polegający na tym, że prawie każdy wyraz zaczynający pierwszą zwrotkę zaczyna się od „sz” a kończy na „cz”.

Szanowna publiczności, sztuka to sztylet do kości,
to nie szpan, tani szlam, biszkopty i uprzejmości,
wiem, że szata szatana, szyta na sznytach i sztamach,
sztampa i banał to szara szemrana szama dla mas.
Sztuka to czas w pigułce, to nasz sukces,
a nie morze szampana, Sheraton i złote sztućce,
sztuka szuka sztalugi, to szept, nie sztab ludzi (…)

Oprócz tego, utwór zaczyna się od słów legendarnego Magika z jego zwrotki z „kawałka” pod tytułem Język polski zarejestrowanym przez  Kalibra 44 i WYP3.  Moim osobistym faworytem jeśli chodzi o „kawałki” jest To tu, gdzie raper ukazuje swoje nieprzeciętne umiejętności stosując przyspieszenia i prezentując nienaganne flow. Wartym wyróżnienia jest także utwór 5 zdjęć, gdzie Cira jest niczym malarz rysujący wizję swym lirycznym pędzlem ukazujące historie dotyczące wyselekcjonowanych fotografii z życia rapera. Ponadto Szatt stworzył niepowtarzalny bit, dzięki czemu utwór jest bangerem przez wielkie B. Płyta nie zawiera ani jednego słabego utworu. Ważne jest również podkreślenia to, że materiał jest spójny.  

Na płycie gościnie występują: Te-tris, Bisz, Tusz Na Rękach, Hukos, Onar i Miuosh. Najbardziej do gustu przypadł mi Hukos, który nagrał dwie nieprzeciętne, równe zwrotki na album. Ponadto wersy typu: Magia liczb 23 chciałem być jak Jordan miałem talent, ale do wódki i jointa na długo zapadną mi w pamięć. Jest to dobry prognostyk, bowiem Panowie mają wydać wspólny album w niedalekiej przyszłości. Z gościnnych zwrotek najgorzej wypadł Onar, jakby został na siłę dokooptowany do utworu.

Plastikowy kosmos nie byłby wyjątkowym albumem, gdyby nie bity Szatta. Beatmaker również jest poetą, który za pomocą dźwięków przenosi słuchacza w autentyczne bliskie spotkanie z kosmosem oraz innym wymiarem. Prędzej owy artysta mógłby być znany publiczności związanej z kulturą hip hopową z projektu Nocne Zmiany, gdzie razem z Nowakiem tworzy ten duet oraz ze współpracy z Tuszem Na Rękach. Jeśli chodzi o podkłady mamy tutaj eksperymenty z elektroniką oraz sample, które tworzą nieziemski klimat oraz nie powodują znudzenia słuchacza. Ponadto Panowie obustronnie świetnie dopełniają się. Nie sądzę, żeby współpraca Ciry z innym beatmakerem zaowocowałaby taką niepowtarzalnością i klimatem, które w zupełności oddaje tytuł i koncept materiału.

Konkludując moim skromnym zdaniem plastikowy kosmos to faworyt do płyty roku. Cira jest rewelacyjnym raperem pod względem technicznym, gdzie od poprzedniej płyty, biorąc pod uwagę umiejętności, zrobił jeszcze bardziej postęp w tej materii. Charakterystyczne flow, nietuzinkowe rymy plasują białostockiego rapera w czołówce. Mam nadzieję, że tym razem Cira wypłynie na znacznie szersze wody i zostanie doceniony przez szeroko pojętą publiczność kultury hip hopowej, i rok 2013 będzie należał do niego, bowiem sukces jak najbardziej należy się. Nie dostrzegam jakichkolwiek minusów tej płyty.


 



czwartek, 14 lutego 2013

Recenzja płyty: Maz Chok Zielichowski - Długa deszczowa jesień 2013




Długa deszczowa jesień jest materiałem, który ukazał się w porze zimowej, mimo tematyki EP nawiązującej do pory wcześniejszej w kalendarzu, co można rzec jest zaskakującą kwestią. Projekt został zarejestrowany przez dwóch raperów i producenta pochodzących ze Słupska. Szerszemu gronu słuchaczy Chok i Zielichowski mogli być już znani z EP Rezoner, która ukazała się w 2011 r., gdzie mogliśmy spotkać się z klasycznymi samplowanymi bitami oraz ciekawymi tekstami, poprawnie zarapowanymi. Pamiętam, że byłem pod wrażeniem owego duetu, zwłaszcza upodobałem sobie trzy kawałki z tej EP: Miejsca, Obojętnie i Wciąż pada, do którego powstał klip. Jeśli chodzi natomiast o Maza w sieci można było znaleźć jego pojedyncze utwory pochodzące z projektów, które ostatecznie nie zostały ukończone. Już wtedy słupski raper prezentował swój nieprzeciętny potencjał. Nie ukrywam, gdy pojawiły się informacje odnośnie tego, iż zostanie wydany materiał Maza, Choka i Zielichowskiego to czekałem z ciekawością na to, co Panowie zaprezentują i miałem wielkie nadzieję odnośnie tego projektu. Ostatecznie nie rozczarowałem się.

Materiał składa się z ośmiu utworów z gościnnym udziałem Deobsona, LaikIke1, DJ Nambeara i wokalistki Marty Wólczyńskiej. Pierwotnie miał być to album, jednakże ostatecznie powstała EP. Pierwszy singiel, który ukazał się, nosił tytuł Lustra, do którego powstał teledysk. Owy utwór zwiększył tylko mój apetyt na ten materiał. Treść „kawałka” prezentuje gorsze alter ego raperów mających problem z nadużywaniem środku psychoaktywnego jakim jest alkohol oraz brakiem akceptacji owej osobowości. Smaczku temu singlowi dodaje gitara, zwłaszcza nietuzinkowa solówka kończąca utwór. Drugi singiel, który ukazał się to Nie próbuj mnie zrozumieć z gościną zwrotką LaikIke1. Głównym przesłaniem utworu jest to, że nie jest tak łatwo zrozumieć drugą osobę w szczególności jeśli nie można pojąć samego siebie. Istotne jest to, że każdy z raperów napisał równą zwrotkę w swoim stylu. Dość charakterystyczny jest bit, który buja maksymalnie. Znakiem rozpoznawalnym EP są dość poważne, nasiąknięte emocjami linijki, momentami przesiąknięte goryczą i bólem raperów. Jednakże materiał nie przytłacza i nie wprowadza słuchacza w stan jesiennej chandry. Raperzy podejmują różne tematyki. Między innymi możemy posłuchać o związkach, utracie bliskich osób, doświadczeniach związanych z alkoholem, zwykłości, szarej prozie życie - nasiąkniętej gorzkim smakiem oraz anonimowości raperów na scenie. Osobiście najbardziej do gustu przypadł mi utwór o tytule Zwykły - najprawdopodobniej dlatego, że bit opcjonalnie udzielił się oraz prostemu przesłaniu mówiącemu, a nade wszystko przypominającemu słuchaczowi, że zwykłość może być czymś niezwykłym i powodującym to, że można wybić się z gąszczu przeciętności społecznej mozaiki. Notabene owy utwór tematycznie kojarzy mi się z Peerzetem i jego Zwyczajnie niezwyczajni z klasycznej moim zdaniem już płyty podziemnej o tytule Hipocentrum. Najbardziej nacechowanym emocjami utworem jest ten pod tytułem Bez pożegnania z gościnnym udziałem Deobsona. Warszawski raper ma w planach wydanie EP, a po gościnnych zwrotkach niewątpliwie warto czekać na to wydarzenie. Kawałek ukazuje trzy optyki raperów, prezentujące utratę bliskich osób. Jeszcze chciałbym wyróżnić utwór Najlepszy, gdzie Maz zafundował paletę bardzo skrajnych emocji związanych z rozstaniem się z kobietą.

Na końcu chciałbym zaznaczyć, że bity Zielichowskiego świetnie pasują do stylistyki koncepcyjnej EP i stylu raperów. Oprócz tego wyczuwalna jest chemia między Panami. Ponadto chciałbym nadmienić, że żaden z gości nie przyćmił swoją zwrotką gospodarzy, śmiem też twierdzić, że wszyscy równo wywiązali się z swego zadania.

Mam nadzieję, że tym materiałem uda się trio wybić i zaprezentować swoją twórczość szerokiemu gronu odbiorców kultury hip hopowej, a to dlatego, że mamy do czynienia z MC z ponad przeciętnymi umiejętnościami prezentującymi rap spod szyldu emocjonalnego, który ostatnio jest na piedestale w środowisku. Żałuję bardzo, że nie powstał album, uważam to za wielki minus, bowiem zakładam, że słuchacze tak samo jak ja będą odczuwać niedosyt związany z powstaniem tylko ośmiu utworów. Z niecierpliwością również będę czekał na solowy materiał Maza i Scora.




niedziela, 10 lutego 2013

Wojny izraelsko-arabskie w latach 1956 -1985 Cz. 4


Wojna izraelsko-libańska (1982-1985 r.)

W czerwcu 1982 r. Izrael zdecydował się na zbrojną ingerencję w pogrążonym w chaosie wojny domowej Libanie. Celem operacji militarnej była likwidacja baz i rozbicie oddziałów Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP), która miała swoją główną siedzibę w Bejrucie. Operacja ta nosiła kryptonim O pokój dla Galilei”. Pretekstem do rozpoczęcia inwazji był zamach w Londynie z 3 czerwca 1982 r. na Szlema Argowa – ambasadora izraelskiego w Wielkiej Brytanii.[1] Zamachu dokonała grupa palestyńska Abu Nidala. 4 czerwca 1982 r. izraelskie lotnictwo w ramach odwetu za zamach zaczęło intensywnie bombardować bazy palestyńskie na Pd. Libanu.[2]
 
6 czerwca 1982 r. Arik Szaron rozpoczął operacje Pokój dla Galilei” przekraczając 20 tys. armią granicę Libanu.[3] Terytorium Libanu zaatakowano z lądu, morza i powietrza. Główne uderzenie wojsk izraelskich poszło wzdłuż wybrzeża libańskiego. Tegoż dnia Izraelici znaleźli się na przedmieściach Tyru, gdzie natrafili na silny opór. Druga linia natarcia została skierowana na Nabatiję.  

7 czerwca 1982 r. wojska izraelskie zbliżyły się do Sydonu. Miasto te zostało ostrzelane z ziemi, morza i powietrza. Tegoż dnia zdobyta została Nabatija.[4]

8 czerwca 1982 r. Izraelczycy oskrzydliły siły OWP na południe od Bejrutu – stolicy Libanu. Równocześnie siły militarne Izraela starały się przejąć kontrola nad autostradą Bejrut- Damaszek w celu odcięcia Palestyńczyków od pomocy ze strony Syrii. Tegoż dnia upadł Tyr.  W odpowiedzi Syria wzmocniła swoje siły w Dolinie Beka w Libanie. 

9 czerwca 1982 r. Izraelczycy zniszczyli pozycje syryjskich wyrzutni rakiet przeciwlotniczych SAM-2, SAM-3 i SAM-6 w Dolinie Beka. W dwóch wielkich bitwach powietrznych Izraelczycy zestrzelili 96 syryjskich myśliwców Mig-21 i Mig-23, tracąc jedynie jeden własny samolot.[5]
 
10 czerwca 1982 r. izraelska armia dotarła do Bejrutu, gdzie rozpoczęła artyleryjski ostrzał pozycji wroga. 

11 czerwca 1982 r. w wyniku presji światowych mocarstw wprowadzono w Libanie zawieszenie broni. Nie obejmowało ono rejonu stolicy Libii, gdzie nadal wojska izraelskie atakowały i bombardowały pozycje OWP. 

13 czerwca 1982 r. armia izraelska połączyła swe siły z  chrześcijańską Falangą we wschodniej części Bejrutu.[6] Otoczone obozy palestyńskich bojowników były systematycznie likwidowane przy bardzo silnym oporze wroga. 

14 czerwca 1982 r. Bejrut został ostrzeliwany przez kilkaset izraelskich dział i czołgów, oraz okrętów wojennych i samolotów. Odcięto dostawy wody, prądu i żywności dla miasta. Po miesiącu sytuacja w stolicy stała się nie do wytrzymania. Jasir Arafat po długich pertraktacjach i przy pomocy USA uzyskał pomoc z rąk Jordanii w postaci schronienia 2 tys. fedajnów, reszta miała się przenieść do pn. Afryki oraz Sudanu, Iraku i Jemenu. 20 czerwca 1982 r. prezydent Libanu Elias Sarkis zwrócił się z prośbą o wycofanie sił Syrii i OWP z Libanu. Syria odrzuciła prośbę, OWP wyraziło zgodę.

21 sierpnia 1982 r. bojownicy OWP rozpoczęli wycofywanie się z Libanu do Libii. Do końca września Bejrut opuściło 14,5 tys. żołnierzy, w tym około 8,8 tys. Palestyńczyków i około 6 tys. Syryjczyków.[7]  Tak zakończyła się pierwsza faza wojny libańskiej. 

Izrael liczył na normalizacje sytuacji wewnętrznej w Libii. Nadzieje te wiązał z przywódcą chrześcijańskiej falangi – Baszirem Dżemajelem, który był skłonny współpracować z Izraelem co mogło by doprowadzić do pokoju. Wszystkie plany izraelskie zostały jednak pokrzyżowane w dniu 14 września 1982 r. Otóż tegoż dnia miał miejsce udany zamach bombowy na prezydenta elekta –Baszira  Dżemajela.[8]

16 i 17 września 1982 r. oddziały Falangi chrześcijańskiej na czele z Elie Hobejką wkroczyły do obozów palestyńskich uchodźców w Sabra i Sztila, gdzie dokonali krwawej masakry.[9] Był to odwet za zamach na prezydenta elekta Libanu. W tym akcie masowego morderstwa według źródeł libijskich i Czerwonego Krzyża zginęło 460 osób ( w tym 15 kobiet i 20 dzieci), według służ izraelskich straty wynosiły większe liczby.[10] W 1983 r. Liban stał się areną krwawej wojny domowej. Rząd libański nie potrafił utrzymać własny autorytet, w wyniku czego w całym państwie zapanował chaos i anarchia. Oddziały libańskich chrześcijan walczyły z Druzami i muzułmańskimi Szyitami, którzy byli wspierani militarnie przez Syrię. Bejrut został podzielony między walczące strony i zmieniał się w miasto ruin. 

W lipcu 1983 r. USA wysłały na wsparcie swym marines do Libanu pancernik USS "New Jersey", który ostrzeliwał pozycje druzyjskie w rejonie Bejrutu.[11]

We wrześniu 1983 r. izraelska armia wycofała się z okolic stolicy Libanu i przegrupowała siły na linię rzeki Awali, na północ od Sydonu. W ten sposób stworzono w południowym Libanie strefę bezpieczeństwa”, która miała chronić terytorium Izraela przed atakami z Libanu. Jednakże przednia straż izraelskiego wojska była  często silnie atakowana generalnie ze strony Hezbollahu.     

 W październiku 1983 r.  terroryści arabscy dokonali samobójcze zamachy na bazy wojsk amerykańskich i francuskich,  w wyniku czego zginęło 241 Amerykanów i 58 Francuzów.[12] Do zamachów przyznał się Hezbollah. Państwa zachodnie stwierdzając, iż sytuacja w Libanie jest beznadziejną ewakuowały swe siły pokojowe na początku 1984 r. 

8 listopada 1984 r. w Nagura rozpoczęły się izraelsko-libańskie pertraktacje o wycofanie armii izraelskiej z Libanu. W wyniku zawartego porozumienia, 10 czerwca 1985 r. wojska izraelskie wycofały się z Libanu. Na południu Libanu pozostała jedynie strefa bezpieczeństwa" o szerokości 3-15 km, nadzorowana przez siły Armii Południowego Libanu.     
            
 Obszar Bliskiego Wschodu jest obecnie jednym z najbardziej antagonistycznych regionów świata. Wydarzenia na tym terenie geograficznym od momentu powstania państwa Izrael były nieustanną przyczyna sporów międzynarodowych, które w każdej chwili mogły przerodzić się w konflikt globalny.


[1] D. Bensimon, Żydzi i Arabowie. Historia współczesnego Izraela, Warszawa 2000, s. 183.
[2] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 310.
[3] J. Piotrowski, op. cit., s. 273.
[4] Ibidem, s. 274.
[5] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 310.
[6] Ibidem, s. 310.
[7] Ibidem, s. 311-312.
[8] J. Piotrowski, op. cit., s. 286. W pozycji D. Bensimon, Żydzi i Arabowie. Historia współczesnego Izraela, Warszawa 2000, s. 183 spotkałem się z data zamachu na Baszkira Dżemajela (23 sierpnia wybrany na prezydenta, 23 września miał objąć ten urząd) - 11 wrzesień 1982 r. Jednakże ze względu, iż w literaturze, do której dotarłem widnieje wyłącznie data 14 września 1982 r. ująłem ją w tekście uznając za prawdziwą.
[9] D. Bensimon, op. cit., s. 183.
[10] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 312.
[11] Ibidem, s. 314.
[12] Ibidem, s. 314.

Wojny izraelsko-arabskie w latach 1956 -1985 Cz. 3.


Wojna Jon Kipur (6-23/24 październik 1973)

Wojna Jon Kipur była to wojna Izraela  przeciwko koalicji egipsko-syryjskiej w 1973 r. Przyczyną wybuchu wojny było niezadowolenie państw arabskich w związku z utraceniem ziem  podczas wojny sześciodniowej 1967 r. Państwa arabskie po tym konflikcie zbrojnym nie zamierzały zawrzeć pokoju, a nawet prowadzić jakichkolwiek rokowań z Izraelem. Przywódcy arabskich krajów uważali, że Izrael jest tworem syjonistycznym, który należy jak najszybciej usunąć z mapy regionu. ONZ nakazał wojskom izraelskim wycofać się z zajętych terytoriów. 

W kwietniu 1968 r. wzrosło napięcie na Bliskim Wschodzie, ponieważ Naser obwieścił, że ma zamiar wypędzenia armii izraelskiej z obszarów zdobytych. Wzmocniony Egipt militarnie w wyniku dostawy radzieckiej broni, w marcu 1969 r. zakomunikował, iż nie jest już związany warunkami rozejmu i rozpoczął wojnę atakując stanowiska izraelskie wzdłuż linii Kanału Sueskiego. Obie strony ponosiły ogromne straty, a Kanał Sueski stał się jednym z najbardziej zapalnych punktów  w konflikcie Wschód- Zachód. Dzięki mediacji USA w sierpniu 1970 r. doprowadzono do ponownego rozejmu pomiędzy Egiptem, a Izraelem, co zakończyło krwawą wojnę pozycyjną. 

We wrześniu 1970 r. zmarł egipski prezydent Gamal Abdel Naser. Jego następcą został Anwar as-Sadat, który postanowił walczyć w przyszłości z Izraelem w celu odzyskania utraconych terytoriów z 1967 r. Izrael przyjął z ulgą zmianę głowy państwa znad Nilu, gdyż w poprzedniku widziano tylko i wyłącznie zagorzałego wroga. Jednakże permanentnie lekceważono sobie zagrożenie jako istniało ze strony państw arabskich ślepo wierząc we własną przewagę. Taka postawa ostatecznie zemściła się na Izraelczykach.  

Początkowo Egipt zakładał atak na Izrael w listopadzie 1972 r. Jednakże ostatecznie plany te uległy zmianie. W marcu 1973 r. Egipt pozyskał sojusznika w postaci Syrii. Po ustaleniu zasad operacji (wyzwolenie Wzgórza Golan i opanowanie Kanału Sueskiego) uzgodniono, że naczelne dowództwo przypadnie stronie egipskiej.[1] Ostateczny termin inwazji ustalono na 6 października. Tego dnia wypadała pełnia księżyca, w wyniku czego poziom wody w Kanale Sueskim miał być najniższy oraz rozpoczynały się dwa święta religijne żydowskie Jon Kipur i arabskie Ramadan. W sierpniu 1973 r. Egipt rozpoczął budowę nowych dróg transportowych na Kanał Sueski. W Syrii nastąpiła powszechna mobilizacja. Takie postawy jednak nie zaniepokoiły Izraelitów, którzy bagatelizowały sprawę. Jedynym posunięciem władz żydowskich było wzmocnienie pozycji na Wzgórzach Golan. 

Egipt do działań operacyjnych przeznaczył 2 Armię na północy i 3 Armię na południu- łącznie około 200 tys. żołnierzy oraz ponad 1 tys. czołgów. Natomiast Syria planowała użyć pięć dywizji, dysponujących prawie 1,4 tys. czołgami.[2]

Atak arabski nastąpił tak jak zakładano 6 października 1973 r. o godzinie 14.00.[3] Oddziały syryjskie zaatakowały fortyfikacje na Wzgórzach Golan, natomiast armia egipska - fortyfikacje wzdłuż Kanału Sueskiego i na Półwyspie Synaj. Desant egipski na swej drodze nie napotkał żadnego oporu. Na wschodnim brzegu Kanału do zmroku znajdowało się 30 tys. żołnierzy egipskich, a Linia Bar-Lewa odsadzona przez 436 Izraelczyków przestała istnieć. Armii syryjskiej udało się odbić część Wzgórz Golan. 

W dniach od 6 do 9 października inicjatywa należała do wojsk arabskich. Arabowie pierwszego dnia działań zbrojnych przesunęli się 6 km w głąb Synaju załamując jednocześnie  kontratak sił izraelskich. 8 października na rozkaz izraelskiego szefa sztabu Elazara dywizje pancerne generałów Abrahama Adana i Ariela Szarona próbowały ponownie kontratakować jednakże ostatecznie akcja ta zakończyła się niepowodzeniem. Jedyną istotną kwestią, która miała wtedy miejsce było wykrycie przez gen. Szarona luki między 2 i 3 armią egipską w rejonie na północ od Jeziora Gorzkiego. Fakt ten w późniejszym czasie przeważy szalę zmagań militarnych na stronę Izraela. 

Na Wzgórzach Golan komandosi syryjscy opanowali stację radarową na Górze Hermon, z której można kontrolować sytuacje zarówno w Galilei jak i również w głębi Syrii.[4] Jedna z izraelskich dywizji stanęła do nierównej walki z siłami wroga tracąc swój sprzęt. 

9 października realna stała się możliwość wtargnięcia wojsk wroga na terytorium Izraela, w wyniku czego sztab izraelski postanowił skoncentrować tam większość swych sił. Izrael rozpoczął naloty na Damaszek i porty syryjskie w ramach odwetu za ostrzał rakietowy kibuców. Lotnictwo izraelskie zbombardowało budynki rządowe, rurociągi ropy naftowej, elektrownie i obiekty gospodarcze ponosząc jednocześnie ogromne straty własne.[5] Wieczorem tegoż dnia zatrzymano marsz wojsk syryjskich, które zaczęły wycofywać się na linie demarkacyjną z 1967 r., co ostatecznie miało miejsce w dniu następnym. 

11 października wojska izraelskie dotarły do szosy prowadzącej ku stolicy Syrii -  Damaszku, a 18 października znajdowali się już 40 km od niej. Równocześnie oddziały izraelskie zatrzymały iracki korpus ekspedycyjny wysłany w celu pomocy Syrii. 

12 października gen. Szaron wciągnął w zasadzkę nadciągające wojsko egipskie.

14 października egipskie wojska pancerne dysponując 500 czołgami rozpoczęły natarcie na Półwyspie Synaj. Dla porównania Izrael posiadał ich na półwyspie 430. W trakcie dwóch pierwszych godzin zmagań Egipcjanie stracili 250 czołgów. Wielka bitwa pancerna skończyła się około godziny 15.00 zdecydowaną wygraną Izraela.[6]
 
15 października w wyniku kontrofensywy na Półwyspie Synaj Izraelczycy przełamali egipskie linie obronne kierując się w kierunku Kanału Sueskiego. Z 15 na 16 października wojska izraelskie przedostają się na zachodni brzeg Kanału Sueskiego.[7]

16 października izraelskie wojska w postaci 2 tys. żołnierzy i 30 czołgów uderzyły w lukę występującą   pomiędzy armiami egipskimi. W wyniku tej akcji Izraelici przedostali się na afrykański brzeg Kanału Sueskiego, gdzie dokonali umocnienia swych pozycji.

17 października Izraelczycy rozbudowali i umocnili przyczółek na zachodnim brzegiem Kanału, a w nocy położono mosty pontonowe, przez które zaczęły przemieszczać się wojska izraelskie w stronę Suezu.[8]
 
18 października wojsko izraelskie przeprawiło się na zachodni brzeg Kanału Sueskiego i zaczęli maszerować w kierunku stolicy Egiptu – Kairowi. Jednocześnie udało się im okrążyć 3 Armię egipską na Półwyspie Synaj. Tegoż dnia jak już wcześniej wspominałem armia izraelska dotarła na odległość 40 km od Damszku – stolicy Syrii.  

O dalszych losach wojny zdecydowały nie tylko rezultaty zmagań na polu walki, ale również polityka takich państw jak ZSRR czy USA. 

W dniach 20-21 października 1973 r. izraelskie wojsko odzyskało kontrolę nad stacją radarową na Górze Hermon. 

22 października 1973 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła Rezolucje nr 338.[9] Mówiła ona o zawieszeniu broni w ciągu 12 godzin ( godzina 18.50 czasu lokalnego), a następnie miały rozpocząć się rozmowy arabsko- izraelskie w celu ustanowienia trwałego pokoju. Kraje takie jak: Izrael, Egipt, Jordania i Syria zaakceptowały te postanowienia (Syria dopiero 24 października). Natomiast Liban i Irak odrzuciły te postanowienia. 

23 października wojska egipskie ignorując rezolucję ONZ próbowały przebić się przez izraelskie linie na Półwyspie Synaj. Izraelskie pancerne kolumny gen. Adana po uprzednim rozbiciu resztek czołgów wroga na zachodnim brzegu Kanału Sueskiego przemieszczały się w kierunku Suezu. Czołgi izraelskie próbowały wkroczyć do miasta lecz ostatecznie zostały zatrzymane przez Egipcjan. Jednocześnie na Półwyspie Synaj 3 Armia egipska została okrążona przez siły izraelskie.

24 października prezydent Egiptu Sadat zaapelował do ZSRR i USA o ustanowienie sił policyjnych ONZ, które by nadzorowały zawieszenie broni. ZSRR poparł tą propozycję jednocześnie informując USA, że jeśli te nie będą chciały wdrążyć w życie tej idei to Związek dokona jednostronnej akcji militarnej skierowanej przeciwko Izraelowi. 24 października 1973 r. walki izraelsko-egipskie ostatecznie ustały. 

25 października 1973 r. ZSRR i USA postanowiły wysłać międzynarodowy korpus pokojowy ONZ, który zmuszał do zawieszenia broni sił izraelsko-egipskich.

11 listopada 1973 r. podpisano izraelsko-egipskie zawieszenie broni. Izraelczycy ewakuowali swoje wojska na odległość 40 km od Kanału Sueskiego umożliwiając tym samym żeglugę okrętom egipskich po kanale. Na pograniczu izraelsko-syryjskim przywrócono stan z lata 1967 r. [10]
 
Dokonując bilansu wojna Jon Kipur kosztowała Izrael 2552 zabitych, 3 tys. rannych, zniszczono 800 czołgów i 114 samolotów. Straty egipskie wynosiły 7,7 tys. zabitych (syryjskie 3,5 tys.), zniszczono 2 tys. arabskich czołgów, 450 samolotów i 19 okrętów.[11]


[1] A. Bukowska, op. cit., s. 345.
[2] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 257-258.
[3] A. Bukowska, op. cit., s. 345.
[4] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 261.
[5] Ibidem, s. 262.
[6] Ibidem, s. 263.
[7] G. Corm, Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956-2003, Warszawa 2003, s. 207.
[8] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 263.  
[9] A. Bukowska, op. cit., s. 346.
[10] A. Chojnowski, J. Tomaszewski, op. cit., s. 268.
[11] Ibidem, s. 268.